w męskim białym podkoszulku, z kawałkiem wystającej piersi i okruszkami kitkata wokół, suchych wafli i białych plam po kefirze. (wiem, że nie lubisz kefiru, ani tych moich wafli, a mimo to spisz po tej stronie, gdzie kruszę, by mi było lepiej). tak trudno to przeciwstawić sobie.
przyglądanie się nieistniejącym literkom wciąż wprawia w zakłopotanie, a wybieganie na korytarz po przyszłość zaczyna boleć popękanymi ustami. 'nie wiem dlaczego'.
czas nigdy się nie cofa na zawołanie, wypchnięty przez te piękne palce szu